Garnier- maseczki w płachcie Moisture+

marca 01, 2019

Używanie maseczek w codziennej pielęgnacji wychodzi mi bardzo opornie. Dopiero kiedy zaczęłam stosować maseczki w płachcie jest trochę lepiej, ale nadal bez szału. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją maseczek w płachcie od Garnier. Czy mi się sprawdziły i czy kupię je ponownie? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

Moisture+ Relaxing


Zacznijmy od tej najgorszej. Według producenta fioletowa maseczka miała za zadanie nawilżyć naszą skórę i zniwelować oznaki zmęczenia. U mnie niestety nie robi nic dobrego, a wręcz przeciwnie po jej zdjęciu skóra się lepi i jest nieprzyjemnie ściągnięta. Dodatkowy minus za zapach, który kompletnie nie przypadł mi do gustu. Przynajmniej od teraz wiem że nie lubię zapachu lawendy :D

Moisture+ Comfort


Aby nie było aż tak negatywnie, przejdźmy teraz do mojej ulubionej! Różowa wersja bardzo dobrze nawilża naszą cerę i koi wszelkie podrażnienia na niej występujące. Dobrze sprawdziła się przy moich problemach z przesuszoną skórą, była ratunkiem kiedy kremy już nie dawały rady. Zapach tej maseczki jest delikatny i bardzo przyjemny (jak dla mnie). Do tej wersji na pewno wrócę i jeszcze nie raz zagości w mojej kosmetyczce.

Moisture+Aqua Bomb


Maseczka w wersji niebieskiej jak opisuje producent powinna intensywnie nawilżać. Lecz u mnie lepiej w tym przypadku sprawdziła się wersja różowa. Na niebieską też nie mogę narzekać, bo w tym zestawieniu to ona zajmuje drugie miejsce. Zapach ma też dość przyjemny, skóra się po niej nie lepi i daje uczucie delikatnego nawilżenia. Myślę że sięgnę po nią ponownie tylko wtedy kiedy mojej skórze znudzi się już wersja różowa, a nic lepszego nie wpadnie w moje ręce.

Moisture+ Freshness


Na sam koniec zostaje nam maseczka w bardzo zachęcającym, zielonym kolorze. Niestety u mnie sprawdziła się podobnie jak wersja fioletowa, czyli praktycznie wcale. Tak samo daje uczucie lepkości i ściągnięcia na skórze, jedyna różnica to taka że ta wersja ma bardzo ładny i orzeźwiający zapach.

Lubicie maseczki w płachcie czy wolicie te samemu nakładane? Ja zdecydowanie bardziej lubię te w płachcie, ale muszę przekonać się do tych zwykłych, bo chciałabym zacząć stosować glinkę. 

Zobacz także:

0 komentarze

Dziękuję za każdy komentarz :) Nie uznaję wspólnej obserwacji.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj lub zostaw po sobie jakiś ślad, na pewno odwiedzę twojego bloga, a jeśli mi się spodoba to zaobserwuję :)
Komentarze wulgarne nie będą akceptowane.

Translate

Like us on Facebook